Rebound jest to nic innego jak bezpośrednie przejście z etapu redukcyjnego do etapu budowania masy mięśniowej(zazwyczaj tuż po zakończeniu sezonu startowego) Dlaczego jest to doskonały okres do budowania masy mięśniowej? Powodów jest kilka:
1. Wrażliwość insulinowa, po długim okresie niskiej podaży węglowodanów wzrasta mocno wrażliwość insulinowa, oznacza to że Twoja trzustka sprawnie i szybko reaguje na podaż węglowodanów, poprzez wytwarzanie insuliny. Dlatego też uważam że podawanie syntetycznej insuliny na samym początku rebound’a jest niepotrzebne. Czasami może zdarzyć się(parę osób które znam, miały ten problem) występowanie hipoglikemii reaktywnej, jest to zjawisko gdzie Twoja trzustka produkuje zbyt dużo insuliny w stosunku do ilości podanych węglowodanów. Z moich obserwacji, najczęściej dzieję się tak gdy tuż po redukcji gdzie podaż ww była niska lub bardzo niska zwiększamy drastycznie ilość ww. Między innymi właśnie dlatego nie powinniśmy robić drastycznych zmian w diecie.
2. „Nadkompensacja” glikogenu, nasz organizm zawsze uzupełnia niedobory z nawiązką, to znaczy że po dłuższym okresie niedoborów glikogenu, nasz organizm przez pierwsze tygodnie będzie miał zwiększone zdolności magazynowania glikogenu. Jest to mocno powiązane z punktem 1.
3. Niski poziom leptyny oraz wysoki greliny – tu się troszkę rozwinę, ponieważ uważam to za najważniejszy punkt. Po dłuższym stanie niedoborów energetycznych[ujemny bilans kcal] oraz niskiego poziomu bf, Twój mózg daje Ci jasny sygnał do tego że masz jak najszybciej uzupełnić deficyt kcal oraz bf. Ten sygnał objawia się uczuciem głodu, i jeżeli zaczniesz dostarczać większą ilość kcal[wyjdziesz na dodatni bilans kcal] Twój mózg na początku wyślę Ci jeszcze mocniejszy sygnał[poprzez leptyne i greline] ponieważ uzna że jak już masz dostęp do większej ilości jedzenia, to trzeba to wykorzystać i jak najszybciej uzupełnić niedobór energetyczny a także skumulować go(w postaci bf) na wypadek kolejnej „głodówki”. Ludzie(Homosapiens) przez 2,5 miliona lat byli zbieraczo-łowcami i długie głodówki były czymś naturalnym, dopiero po rewolucji neolitycznej(kilka/kilkanaście tys. lat temu) ludzie przekształcili się w rolników i hodowców, dzięki czemu ich okresy głodowania z czasem były coraz krótsze i rzadsze. Ale o co mi chodzi, mianowicie, Twoje instynkty oraz geny które kształtowały się przez 2,5 miliona lat nie mają pojęcia o tym że szykujesz się do zawodów(czy robisz po prostu redukcję dla poprawienia wyglądu), dłuższy niedobór energetyczny + intensywny wysiłek fizyczny odbierają jako zagrożenie życia i poprzez wyżej wymienione hormony chcą zmusić Cię do zwiększenia podaży energetycznej w celu chronienia swojego życia. Wiele osób błędnie uważa że to metabolizm odgrywa kluczową rolę w uczuciu głodu, otóż nie, najważniejszą rolę w regulowaniu łaknienia pełnią tu leptyna oraz grelina(które są także mocno zależne od metabolizmu, lecz nie zawsze wysoki metabolizm = większy głód i na odwrót)
Jeżeli już wiemy na jakiej zasadzie działają te hormony to możemy domyślić się jak ważne jest utrzymanie przez cały rebound możliwie niskiego poziomu bf oraz uczucia głodu, dlatego błędem jest jedzenie „tyle, ile wlezie” bo po pierwsze po kilku tygodniach poziom bf zwiększy się a mięśnie wcale nie urosną szybciej, a po drugie stosunek hormonów greliny do leptyny zmieni się na korzyść leptyny, jeżeli robisz 10kg w pierwsze dwa tygodnie po zawodach i uważasz że to jest sama masa mięśniowa, to jesteś najdelikatniej mówiąc niepoprawnym optymistom, mięśnie nie rosną tak szybko. Będąc realistą, w okresie rebound uważam że optymalnie jest zwiększać wagę 1-2kg na tydzień, nie więcej ! Optymalnie jest, gdy zawodnik przez cały okres rebound czuje lekki głód i odnotowuje progres wagowy (1-2kg tydzień) czas jaki poświęca się na budowanie to sprawa indywidualna, dla mnie wyznacznikiem są poziom bf, apetyt oraz samopoczucie zawodnika. Tak naprawdę okres rebound jest tak samo ciężki jak same przygotowania, ciężko jest się zmotywować do pilnowania ścisłych założeń dietetycznych tuż po kilkunastu tygodniach przygotowań do zawodów, naturalne byłoby teraz „wynagrodzić” sobie ten czas kilkoma tygodniami jedzenie wszystkiego na co ma się ochotę, najlepiej w nieograniczonych ilościach(co zresztą wiele osób robi) Jednak jeżeli chce się wykorzystać ten czas na 100% trzeba troszkę powalczyć ze sobą samym. Jak to mawiał sam Arnold „stay hungry”.
12.08.2020
Łukasz Sosiński